pultuszczak

Facebook




NIBY TE DRZWI SIĘ UCHYLAŁY, ALE KLAP…

2023-02-09 12:27:46

Z BEATĄ BIELIŃSKĄ, szefową tegorocznej WOŚP ze sztabem w Grabówcu, kobietą, która uratowała honor Pułtuska, rozmawia GRAŻYNA MARIA DZIERŻANOWSKA

Zaznaczyliśmy się na mapie ORKIESTRY już dość dawano, najpierw byliśmy w tle, a w ubiegłym roku już silnie, mocno, jako jedyni. Chętne jednostki OSP z naszej gminy podpięłam do sztabu OSP Świercze, jedynego w powiecie pułtuskim. Ale stwierdziłam, że w tym roku moglibyśmy coś zrobić bliżej nas i Pułtuska, czyli w Grabówcu. Rozmawiałam z różnymi osobami na temat ORKIESTRY, bo chciałam, żeby tych matek było więcej, ale się nie udało. Niby te drzwi się uchylały, ale klap… I tak w ostatniej chwili, dosłownie “za pięć dwunasta”, wysłałam wniosek o założenie sztabu, mając na myśli tylko i wyłącznie kwestowanie, ogarnięcie grupy swoich wolontariuszy, poczęstunek dla nich, podziękowania. I na tym niby moje orkiestrowanie miało się skończyć.Ale twój wewnętrzny diabełek nie dawał ci spokoju…Tak, i to dobro w ludziach, które się natychmiast obudziło. Wywołana do odpowiedzi na stronach społecznościowych, zamieściłam informację o założeniu naszego malutkiego sztabu.

No i zaczęło się. Okazało się, że ludzie ci ufają, wspierają cię, oferują pomoc. I że chcemy tej ORKIESTRY jak kania dżdżu.

Nie pomyślałam o tym. Byłam zaskoczona, oczywiście pozytywnie. Od razu jednak wiedziałam, że trzeba TO, co się wokół ORKIESTRY dzieje, dobrze wykorzystać, zagospodarować te pozytywne impulsy. Zawsze jestem taka pełna obaw, wątpliwości, mocno analizuję, ale skoro mnie proszono, a ja nie umiem odmówić, to narodził mi się pomysł i dalej to już po prostu poszło.

Z wolontariuszami kłopotu nie miałaś.

Nie. 20 osób, wyselekcjonowana grupa. Ludzie, o których wiedziałam, że jak pójdą, to zbiorą. I nie zawiodłam się, wolontariusze zebrali sami do tych dwudziestu puszek prawie 50 tysięcy. Porównywałam wyniki – ponad 150 wolontariuszy, zarejestrowanych w PRUSIE, bodaj w 2020 roku, zebrało siedemdziesiąt parę tysięcy. Takie proporcje.

Miasto, kiedy nad tegorocznym WOŚP-em, panowała głucha cisza, nie wysyłało impulsów do działania, do WIELKIEGO GRANIA, nie zabiegało o nie. Takie były głosy pułtuszczan.

Pomyślałam sobie, że nie musi tego robić miasto.

OK, więc masz tych wolontariuszy koło siebie i …

… i swoją NIEZAWODNĄ JEDNOSTKĘ, całą moją rodzinę, córki– Natalia i Julka, nawet Amelia, najmłodsza. I mąż Paweł, moja prawa ręka, przyjaciel i krytyk, racjonalność. Także osoby, do których się zwróciłam o pomoc. To moje koleżanki z TRÓJKI, duży zespół: Iza Trzcińska, Marta Dobrzyńska, Gosia Kaczmarczyk, Dorotka Wrzesińska, Gosia Chimkowska, Kinga Pietrucha, Kasia Tośka, Kasia Szwejk, Monika Wyrek, Marta Napiórkowska, Maria Zaremba i kolega Jarek Ronewicz. Każdy dołożył swoją ważną cegiełkę. No i anioły, czyli ludzie znikąd, z ulicy, z FB : Ania, Andżelika, Klaudia z mamą i wiele innych . No i najważniejsze dla mnie osoby: Dorotka Sobocińska i Małgosia Dąbrowska, – dwa ogromne filary. Bez nich nie byłoby mnie!Zakręciło ci się trochę w głowie od tego wielkiego przecież sukcesu?

Nie. Może to do mnie nie dociera. Jednak chyba nadal uważam, że nic takiego nie zrobiłam.

Kto znany był w sztabie?

Pan burmistrz – brał udział w całej naszej uroczystości, od początku do końca, do Światełka do nieba. Wziął udział w licytacji. I tak 29 kwietnia, w dzień inauguracji sezonu turystycznego, odbędzie z osobą licytującą i 9 osobami towarzyszącymi półtoragodzinną przejażdżkę ecobusem po mieście. Tego samego dnia, żona pana burmistrza, p. Joanna, weźmie udział w wylicytowanym spacerze po Pułtusku, zakończonym wspólną herbatką.

Burmistrz hejtu się jednak nie ustrzegł…

Cóż… Ja nie miałam na to wpływu. Osobiście hejtu nie lubię. O wszystkim staram się rozmawiać, wyjaśniać i szukać dobrych rozwiązań i kompromisów. Poinformowałam więc zastępcę burmistrza, że ja ORKIESTRY nie robię przeciwko komuś, tylko z potrzeby serca, bo chcę. Z takim telefonem wybrzmiałam. To był impuls. Dla mnie wszystko musiało być jasne. Miasto podjęło takie, a nie inne decyzje, ja podjęłam swoją, ale nikt z nas nie robił z tego problemu. Zgoda buduje… I zbudowała. Oni powiedzieli wtedy: my też pomagamy, chcemy z wami być. I byliśmy, jak dobrzy partnerzy, już do końca.

To ładny gest. A na czym polegała pomoc RATUSZA?

Sfinansowano wszystkie zakupy produktów dla całego sztabu, dla wolontariuszy. Panie z KGW Grabówiec przygotowały ciepły posiłek, którego starczyło również dla strażaków obsługujących uroczystość. Pan burmistrz zorganizował spotkanie, zaprosił straż miejską, policję, mnie, dyrekcję szkoły, Referat Zarządzania Kryzysowego i Spraw Wojskowych, prezesa A. Mitkowskiego, panie z promocji miasta, chcąc zadbać o bezpieczeństwo akcji i spójność wydarzenia. Moje prośby typu coś przewieźć, dowieźć były od razu spełniane; pomoc techniczna też była bardzo potrzebna.

A ilu radnych przewinęło się przez sztab?

Czterech? Rozmawiał ze mną Łukasz Skarżyński, Adam Knochowski, Edward Łaszczych, mój prezes ZMG OSP RP, Andrzej Mitkowski. Z nikim więcej chyba się nie spotkałam. Dodam, że miałam zapytanie od przewodniczącego Ireneusza Purgacza, czy wolontariusze mogliby przybyć na sesję RM, ale że ta odbywała się już po FINALE, nie skorzystaliśmy – mieliśmy już zamknięte protokoły.

Pamiętasz, ilu jest radnych miejskich?

Nie. Ale jakoś dużo.

To ja ci powiem – 21! Plus radni powiatowi. No! A licytacje?

Najwyższą wartość z licytacji uzyskała paczka przygotowana przez panią Katarzynę Gniedziejko, w niej np. ciśnieniomierz. Wartość określona przez panią mgr na 500 zł, a paczka poszła za 1500 zł. Hitem była brama garażowa pana Janczaka, która poszła za 600 zł. No i przetwory Tomka Sobieckiego, które wylicytowała kobieta. Były obrazy pań: Bogusi Woźniak, Basi Okońskiej, Renaty Sitkowskiej, Gosi Knochowskiej… Poszło w ten wieczór ponad 120 pozycji za łączną kwotę ponad 15 tys. zł. Licytacje to był czad!

Radny Wydra był w sztabie? Pani sołtys? Pani wicestarosta? Wszyscy to mieszkańcy Grabówca.

Dwojga pierwszych nie było, pani wicestarosta Beata Jóźwiak była i brała udział w licytacjach.

A nasz dobry profesor Gajda był?

Nie, ale mieliśmy opiekę przeszkolonych strażaków – tak, że zabezpieczenie medyczne było.

A jak reagowali duchowni na wolontariuszy? Głośno było o sprzeciwie proboszcza z Popław.

Pytaliśmy o zgodę na kwestowanie w miejscach sugerowanych przez wolontariuszy. Faktem jest, iż nie uzyskaliśmy takowej zgody od proboszcza parafii na Popławach.

No więc nie poszliście pod kościół popławski.

No nie poszliśmy, ale gdy ludzie po mszy przyjeżdżali do sztabu i pytali, dlaczego nas nie było na Popławach, to mówiłam prawdę. Ktoś musi wziąć odpowiedzialność za swoje słowa.

Twój najmłodszy wolontariusz budził zainteresowanie…

Tak, Antoś Rutkowski – najmłodszy wolontariusz i najmłodszy strażak mojej Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej, uroczy ośmiolatek – zebrał do skarbonki ponad dwa tysiące.

Wróżka też dawała czadu.

Małgosia Dąbrowska, współpracujemy już od wielu lat w różnych formach pomocowych! Dała z siebie 200%, z racji swoich urodzin tego dnia, miała misję z tortem cukierni PTYŚ, o który grały drużyny turnieju zorganizowanego przez MOSiR.

A jak dostarczyłaś pieniądze do Warszawy?

Zamówiliśmy opcję konwoju, najbezpieczniejszą i najprostszą – z sejfu do konwoju.

Ci, którzy wiedzieli o moim z tobą wywiadzie, mówili: “Spytaj panią Beatę, czy ma poczucie, że uratowała miasto przed kompromitacją”.

Nie wiem, co powiedzieć. Pułtusk jest dla mnie specyficznym miastem, to na pewno. Czymś jest to uwarunkowane, czego nie potrafię odszyfrować. Za dużo jest chyba wszędzie władzy i polityki.

Absolutnie. I układów.

Coś w tym chyba jest. Jeden się boi drugiego, ten nie wystąpi przed tym, ten nie wie, czy mu wolno, a jak ten nie idzie, to i jemu nie wypada… A to ten nie popiera tego, więc i my nie możemy… A ja się cieszę, że byliśmy u siebie, że zrobiliśmy ORKIESTRĘ po swojemu, bez nadęcia, że był klimat i wydźwięk, że był WIECZÓR Z ORKIESTRĄ, Miejską Orkiestrą Dętą OSP Pułtusk, że zagrali strażacy dla strażaków, że gościliśmy panie : Teresę Zielińską, Agnieszkę Dyl, Jolantę Piasecką-Żebrowską, Dorotę Orłowską, moją koleżankę Dorotkę Wrzesińską, które to są historią WOŚP w Pułtusku. Działo się tyle dobrego. A na koniec wybrzmiała tematyczna piosenka finałowa i puściliśmy Światełko do nieba. Bardzo wzruszające i piękne chwile, bez żadnych układów i politycznego obciążenia gatunkowego.

A jak zliczyliście pieniądze, to co sobie myślałaś? Że jesteś wielka, jak mówili pułtuszczanie?

Ja niczego takiego nie czuję. Ale przyjemnie, że tak ludzie mówią. To pułtuszczanie są WIELCY!

Po ORKIESTRZE już się myśli o… ORKIESTRZE, więc co w następnym roku?

O Boże! No propozycje niby już spływają. Trzeba będzie rozmawiać o tym we wrześniu i zobaczymy.

Ja cię muszę zobaczyć w studiu Owsiaka w Warszawie! A co jeszcze, oprócz tego, że baby są jakieś fajne?

Oj, tak, baby są fajne! To taki nasz mikroświat. Jednak w straży podstawą jest chłop! A najważniejsze, że byliśmy tego wieczoru JEDNĄ WIELKĄ ORKIESTRĄ, która zagrała piękne nuty dobra i naprawdę nikt z obecnych tu nie zafałszował.

Pięknie powiedziane!

“,

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *