Nasze Wilkowyje. Rzeczywistość równoległa
2023-10-29 2:49:30
Solejuk wnuki ma, choć najstarszy to nie jego, bo się jeden z młodych chajtnął ze starszą samotną matką i od razu zarobił 10-latka. Solejuk, jak to Solejuk, trochę się burmuszył, bo to przecież jego główne zajęcie odkąd bimbru nie pędzi i na włamy nie chodzi. Ale jak młodego zobaczył, to mu się serce stopiło i teraz mega zadowolniony z wnuka, bo na pieluchy czasu nie traci, a zabawa razem przednia. Niedawno w parku linowym byli, gdzie Solejuk z najwyższej drabinki grzmotnął o ziemię, bo się przecież jako były komandos przypinał nie będzie. Ten były komandos to się wziął z tego, że jak Solejuk siedział, to w celach wychowawczych Solejukowa powiedziała dzieciom, że tata na misji i z latami Solejuk sam uwierzył, że komandosem był i teraz opowiada niezwykłe historie z czasów młodości. Pilnie wszystko co się da o Gromie czyta, a potem na swoje przygody przerabia, co wskazuje na to, że zamiast maturę robić po sześćdziesiątce, mógłby książki awanturnicze pisać. Oczywiście gdyby umiał pisać. Bo tylko umie zmyślać. Jakby wynaleźć takie cuś, co by z mowy zgrywało na tekst, to byśmy mieli za przeproszeniem naszego wilkowyjskiego Homera. A tak to nie mamy, bo przecież nikt Solejukowych głupot nie zapamiętuje i nie powtarza, więc choć Grecja miała Iliadę i Odyseję, to Wilkowyje muszą się obyć smakiem, albo mojemi piosenkami. Ale ja nie o tym.
Z tym wnukiem-niewnukiem, co mu Antoś jest, Solejuk na Spajdermana poszedł. Dla niego to był pierwszy, a dla Antosia trzydziesty, więc równości w tym nie było żadnej, a co gorsza ten Spajderman rysunkowy był i miał dużo równoległych rzeczywistości. Sporo czasu Antosiowi zajęło wytłumaczyć dziadkowi, co to jest równoległa rzeczywistość i jaka teoria matematyczna za tym stoi, ale choć Solejuk połowy filmu przez to nie obejrzał, to twierdzi stanowczo, że wszystko zrozumiał. Antosiowi to nie przeszkadzało, bo szósty raz już na tym był, głównie po to, żeby dziadka dokształcić w koncepcji multiversum, bo inaczej rozmowa się nie klei.
Tak czy inaczej Solejuk zaczął się zastanawiać kim on jest w tych innych światach. Na początku, że król, biskup i super przystojny męski kurtyzan, ale Japycz szybko mu objaśnił, że wszędzie, jaki by to nie był świat, urodził się na wsi, nadal jest szpetny, grzeszny i biedny. Najbardziej to Solejukowi tego męskiego kurtyzana było żal, bo na starość im facet mniej może, tym więcej sobie wyobraża. Ale cios przyjął z godnością i tylko się upewnił, że los każdego w Wilkowyjach urodzonego zanadto niedostępny dla niego nie jest, więc zaczął się zastanawiać jakim byłby premierem, a jakim prezydentem, bo na funkcję jakoś się nie mógł zdecydować. Z jednej strony podobała mu się idea leniwienia pod żyrandolem, a z drugiej strony ciągle myślał, jakie to historie mógłby wnukom opowiadać, gdyby jako premier miał dostęp do służb i ich archiwów. A myśmy polewkę mieli, bo śmy go w roli radnego z Dopiewa obsadzali, albo Myćki i w ten sposób niezbędny balans między tym co jest możliwe, a tym co prawdopodobne zostawał zawsze zachowany.
I byłoby bardzo miło, gdyby Japycz nie zapytał: Ale rozumiecie przyjaciele moi, że w tych innych uniwersach to nie tylko wasze losy byłyby różne, ale i los całej Polski?
Nie wiedzieć czemu, jak przystało na patriotów, od razu my zaczęli sobie wyobrażać najgorsze scenariusze. Bo jak wiadomo żaden prawdziwy patriota nie patrzy w przyszłość Polski z optymizmem, tylko od razu wyobraża sobie najgorsze: zarazę, LGBT i rozbiory. Ech, ciężko się zrobiło na duszy i od razu postanowienie nieodwołalne podjąłem, że jak moje bliźniaki podrosną i jak już patriotyczne wychowanie odbiorą, to nigdy przenigdy, na żadnego Spajdermana ich nie puszczę. Bo takie multiversum, to dla patriotów wyzwanie większe niż rzeczywistość.
Pietrek