Tygodnik Pułtuski

LUDZIE LISTY PISZĄ, cz. I

Publikowany tu list wcale nie jest jednostkowy. Pułtuszczanie są uwrażliwieni na psią dolę, stąd i informacje do REDAKCJI o krzywdzie wyrządzanej czworonogom  przez ludzi, często przez samych właścicieli. Czy w przypadku sprawy przedstawionej przez naszych Czytelników można wyrokować o tym, że pieskom dzieje się krzywda, trudno wyrokować. Dlaczego? Ludzie obserwujący balkon, na którym przebywają pekińczyki, mówią bowiem co innego niż strażnicy miejscy.

Oto list/informacja nadesłana mailowo.

Dzień Dobry. Proszę Panią o interwencję w sprawie dwóch pekińczyków. Są one ciągle uwięzione na balkonie na Pana Tadeusza. Nie wychodzą na dwór na spacer, nie wiadomo czy mają nawet miski z wodą, tylko dwa fotele.  Właściciel nie wpuszcza ich do domu. Straż Miejska stwierdziła, że z właścicielem psów trudno się porozumieć, bo jakiś niedorzeczny i nic nie zrobiła, ale tak dalej być nie może. Może policję zawiadomić? Pozdrawiam.

Oto informacja telefoniczna przekazana przez mieszkańca z naprzeciwka bloku, w którym mieszka właściciel pekińczyków.

Jak tak można? Psy ciągle przebywają na balkonie, a przecież to pieski domowe. Nie są wpuszczane do mieszkania, przebywają na balkonie jeszcze o godzinie  23. Piszczą. Nie widziałem, żeby były wyprowadzane.  Bywa tak, że właściciel jest w mieszkaniu, co widać po zapalonym świetle, a zwierzęta są wciąż na balkonie.
Tyle list, tyle  informacja telefoniczna, a co o sprawie mówi komendant STRAŻY MIEJSKIEJ? Twierdzi, po wizycie strażników  u właściciela pekińczyków, że nie można wysnuć wniosku, że zwierzęta są w jakiś sposób męczone. Właściciel umieszcza psy na balkonie na czas pobytu w pracy, zapewnia im wodę, wychodzi z nimi na spacery, czworonogi  nie są zaniedbane. Jest  podejrzenie,  że w grę mogą tu wchodzić jakieś zatargi sąsiedzkie, stąd  telefony i maile do TYGODNIKA.
W dwa dni po ukazaniu się naszego TYGODNIKA, otrzymaliśmy informację od naszej CZYTELNICZKI, w sprawie pekińczyków przebywających na balkonie na osiedlu Pana Tadeusza. Radosna to wiadomość. Oto ona:

Dzień dobry! Dziękuję za interwencję i zainteresowanie. Psy zniknęły z balkonu, a siedziały tam od lata. Nie kierowała mną złośliwość, nie jestem też sąsiadką tego Pana, tylko pomagam zwierzętom. Pozdrawiam

Takie chwile, jak te związane z pozytywnym rozwiązaniem psiej sprawy, dodają nam przysłowiowego kopa do dalszej pracy ściśle związanej z mieszkańcami Pułtuska i miastem. Dziękujemy za wszystkie… podziękowania i dobre życzenia. Tak, wiemy, że jesteśmy GAZETĄ opiniotwórczą. Tak, wiemy, że mamy siłę sprawczą. DZIĘKUJEMY!

Komentarze

Exit mobile version