pultuszczak




Konflikt nad grobem

2021-11-30 9:57:41

Rodzina ma pretensje do kamieniarza. Czy słusznie?


Sprawy ostateczne zawsze budziły w nas respekt, zadumę, szacunek. Wobec przemijania, śmierci, cierpienia po stracie osób bliskich wszyscy jesteśmy równi. Od osób zajmujących się zarówno ciałem, jak i grobem zmarłego, wymagamy szacunku, fachowości, taktu, zachowania dzięki któremu będziemy mieli przekonanie, iż  nasz bliski został godnie pochowany. Pamiętajmy jednak, że zarówno zakłady pogrzebowe, jak i kamieniarskie, wykonujące nagrobki, pieczary, płyty, są rodzajem działalności gospodarczej, specyficznej , ale z punktu widzenia prawa podlegającej takim samym unormowaniom jak inne zakłady usługowe. Należy więc zawsze wszelkie nasze ustalenia wpisywać w umowę, dokładnie ją czytać przed podpisaniem, a w trakcie realizacji pilnować solidnego i fachowego wykonania, tak by potem nie było rozczarowań i przykrych sytuacji, jak ta w której interweniowałam ostatnio na winnickim cmentarzu.Do naszej redakcji zgłosił się pan Tomasz, mieszkaniec gminy Winnica, prosząc o pomoc w sprawie jego zdaniem nieuczciwego postępowania młodego właściciela zakładu kamieniarskiego z terenu tej gminy. Umowa zakładała wykonanie nagrobka podwójnego do końca maja 2020 roku. Na oddzielnym kwicie – rachunku – wyszczególniono poszczególne czynności zlecone firmie kamieniarskiej i ich koszty, a więc: budowę nagrobka podwójnego za 11 700 zł, demontaż i montaż nowej pieczary 4900 zł, demontaż innego nagrobka i przeniesienie kości do tego budowanego – 500 zł, zakopanie zwłok znajdujących się w przebudowywanym nagrobku poniżej – 1 100 zł. Razem umowa opiewała na niebagatelną kwotę 18 200 zł.

Po drodze pojawiły się problemy z dotrzymaniem terminu wykonania, który znacznie się przedłużył. W czasie rozmowy na cmentarzu, gdzie spotkałam się z panem Tomaszem i jego żoną oraz właścicielem i pracownikami zakładu kamieniarskiego, kamieniarz tłumaczył że w czasie wykonywania przebudowy nagrobka, zleceniodawca zdecydował się na wymurowanie pieczary, która była w złym stanie, stąd przedłużenie robót. Ważniejszym jednak problemem, który zaostrzył konflikt, jest fakt, że zdaniem pana Tomasza i jego żony, firma nie przeniosła kości ich zmarłego kuzyna Aleksandra, który nie żyje od ponad 30 lat. Pozostawiła szczątki w likwidowanym grobie w innym miejscu, nie zdemontowała go również solidnie. Pan Tomasz, chcąc to udowodnić, jak twierdzi rozkopał grób na własną rękę, znalazł i przeniósł kości kuzyna do nowo wybudowanej pieczary.

Kamieniarz upiera się natomiast, że miał jedynie uporządkować likwidowany grób, zabrać szczątki, jeżeli na jakieś natrafi po płytkim rozkopaniu grobu “na sztych szpadla”. Nigdy nie przenoszą całych trumien z grobu do grobu, ani też kości, tu już musi być zaangażowany zakład pogrzebowy i służby sanitarne.

Jego klienci byli oburzeni tymi słowami, bo pokazując kwit stanowczo twierdzą, że kości miały być przeniesione po rozkopaniu grobu, a to zostało zrobione niedbale, nie usunięto nawet fundamentu, tak by przygotować miejsce do kolejnego pochówku. Choć życzyli sobie, żeby być przy przenoszeniu kości, nie zostali o tym powiadomieni. Kiedy pan Tomasz wziął szpadel i  rozkopał grób, znalazł tam kości, czego świadkiem był kościelny, który potwierdził to napotkany przypadkowo na cmentarzu, gdy już wracałam od grobu z panem Tomaszem i jego żoną. Widział to też kolega pana Tomasza, odwiedzający akurat grób bliskich. Pan Tomasz sam umieścił szczątki w worku i przeniósł do nowo wykonanego grobowca.

Po wybudowaniu nowego nagrobka, kamieniarz wykonał kolejną usługę, której już nie ma w umowie, mianowicie zakupił i położył wokół grobu kostkę brukową. Koszt tej pracy z materiałem oszacował na 1800 zł. Kilka dni przed tegorocznym  Świętem Zmarłych rozebrał jednak kostkę twierdząc, że nie zostało za nią przez ponad rok zapłacone i wysyłał ostrzegające esemesy, a skoro pan Tomasz nie zareagował, to kostkę zabrał z powrotem. W efekcie, nowy kosztowny nagrobek jest teraz jakby nie skończony, z boku wystają fragmenty powyrywanego betonu.

Dlaczego pan Tomasz za kostkę nie płacił? Uważał, że sprawa jest otwarta, gdyż nikt nie zwrócił mu 500 zł za przeniesienie kości i właściwy demontaż starego pojedynczego nagrobka. Nie pisze i nie odczytuje esemesów, a nie dostał żadnego oficjalnego wezwania do zapłaty na piśmie, choć pisemnej reklamacji też nie złożył myśląc, że jeszcze się jakoś w tej sprawie dogadają.

Spotkaniu, w którym uczestniczyłam, towarzyszyły ogromne emocje obu stron. Padły słowa które paść nie powinny i których zacytować nie mogę, wzajemne oskarżenia. Młody właściciel firmy kamieniarskiej niepotrzebnie użył kilku wulgarnych, obraźliwych słów w stosunku do starszego małżeństwa. Na rozwiązanie konfliktu nie ma szans, bo każda ze stron ściśle trzyma się swoich racji.

Rozmawiałam też z proboszczem parafii w Winnicy i administratorem cmentarza ks. Zbigniewem  Maciejewskim, który twierdzi, że rozmawiał ze stronami sporu i próbował jakoś go zażegnać, ale niestety się nie udało. Problem jest w nieprecyzyjnym określeniu zapisów umowy i teraz pozostaje tylko droga sądowa. W cmentarnej praktyce jest tak, że jeśli grób jest starszy niż 20 lat, a rodzina życzy sobie żeby go rozkopać i przenieść szczątki, to zakład kamieniarski powinien to wykonać. Nie angażuje się tedy służb sanitarnych, bo w takim grobie są już same kości lub ich fragmenty. Czasem, też zgodnie z życzeniem rodziny, symbolicznie przenosi się garść ziemi z likwidowanego grobu.


Zdaniem małżonków to są nie usunięte pozostałości fundamentu po likwidowanym grobie, z którego w ogóle nie zabrano kości ich kuzyna. Pan Tomasz zrobił to sam, choć za usługę zapłacił

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *