JAK KOTA PRZESUNĄĆ, BY SIĘ NIE OBRAZIŁ
2023-09-21 6:20:53
Z cyklu MAM KOTA. Rozmowa Grażyny Marii Dzierżanowskiej z Robertem Gajdą o kotach oczywiście, trzech. Wywiad czyta się z dużym zainteresowaniem.
Robert, co to są tłuste koty?
Tłuste koty to cała ekipa Jarosława Kaczyńskiego, ludzie, którzy się obłowili na spółkach Skarbu Państwa. Kaczyński sam ich tak nazwał, powiedział, że trzeba skończyć z tłustymi kotami. A te koty mu się namnożyły…
A Twoje koty są tłuste?
Mamy trzy koty; mieszkam razem z moją partnerką Beatą, która jest właścicielką dachowca, to typowy kot podwórkowy, który sobie fenomenalnie radzi w środowisku naturalnym. Rudi je takie ilości myszy, że mu się nie mieszczą w brzuchu. Potrafi zjeść mysz i zaraz zwymiotować, by zacząć od początku. Jest więc strasznie gruby, ale nie mamy na to wpływu.
Czyli żywi się poza domem.
O nie, także tym, co dostaje w miskach, pożywienie suche i mokre. A ja mam dwa majkuny, to Diablo, kocurek roczny, młodziak, i kotka ośmioletnia, cudowna Kaja.
Jak się układają stosunki między rasą a plebsem?
Koty są w specyficznej hierarchii. Najsilniejszy jest dachowiec Rudi i kiedy pojawił się mały majkun, kocurek, przepiękny, to te dwa koty dały mu jakieś fory, a on im dokuczał. A teraz już jest tak, że są sobie równe i potrafią się złapać za łby i trochę sierści poleci po domu.
Ciągle się uśmiechasz…
Tak, bo mamy z tego trochę frajdy. Pogonią się, zdemolują kawałek mieszkania, niszczą zasłonki, lampy, najstraszniej firanki. Ponadto wszystkie znoszą do domu myszy, dumnie oznajmiając, że je przyniosły. Jak je składają w ofierze, to pół biedy, ofiary przyjmujemy, utylizujemy i po problemie, ale one przynoszą najczęściej żywe myszy. Jest ich tyle, że nie mamy siły reagować, gonić i wynosić. A koty się bawią, gonią je i przy okazji drą firanki. Nieraz myszy im uciekają. Mieszkamy na wsi, w Kacicach, i tak mamy…
Czyli wszystkie wychodzą…
Tak i staramy się, żeby na noc były w domu. No i gdzieś muszą spać. One w jakiś specyficzny sposób ustalają sobie, które śpi z nami. Bywa, że wszystkie trzy są z nami, bywa, że jedno, drugie czy trzecie. Jest też tak, że wchodzą do łóżka przed nami i trzeba je delikatnie poprzesuwać. I wówczas się delikatnie obrażają, nieraz wychodzą. I trzeba myśleć, jak kota przesunąć, by się nie obraził.
Pewnie zabawek mają wiele…
Zabawki są, one się nimi bawią, ale koty chcą, żeby się nimi zająć, poświęcić im czas. A z tym jest trochę gorzej, bo nie mam czasu. Na szczęście one doskonale umieją zająć się sobą, ganiają się po całym mieszkaniu.
Tęsknią za Wami, kiedy jesteście poza domem?
Zdarza się, że dachowiec znika, kiedy Beaty nie ma w domu. Dziwne zjawisko. Nie ma jej, nie ma jego. A kiedy Beata się pojawia, on też. On mnie też akceptuje, ale ewidentnie – mimo że jesteśmy w piątkę – to majkuny są moje, a dachowiec jest Beaty. Rudi – Beata nie słyszy – jest tłusty i po prostu brzydki, ale ja go kocham i tyle.
Kiedy obrażają się najbardziej?
Są bardzo obrażalskie, zwłaszcza widać to, kiedy wracamy do domu po wyjeździe. Ewidentnie informują, że mają nas w nosie, ale długo sobie z tym nie radzą. Najpierw się od nas odwracają, lekceważą, protestują, my głęboko zmęczeni marzymy tylko o śnie, a one wtryniają nam się na głowę, na nas, wszystkie trzy.
Chorują?
Diablo kiedyś złamał łapkę, spadł z wysokości, było z tym trochę problemu. Majkun, brat Kai – nazywał się Skaza i był potężny – miał chorobę nowotworową. Kocina zeszła w naszym bólu.
A w domu rodzinnym miałeś kota?
Nie, jestem psiarzem w ogóle. Mieszkałem na wsi, pochodzę z Wieniawy, i zawsze miałem psy. I ja, i moje psy nie przepadaliśmy za kotami. Pies jest bardziej wymagającym zwierzakiem. Koty to kuweta i jedzenie, i sprawa załatwiona. Ale niewykluczone, że kiedyś będę miał psa. O miłości do psów nie zapomniałem. A koty? Beata jest kociarą od zawsze i to pod jej wpływem kupiłem majkuny. To rasa najbardziej… psowata. To takie psy o wyglądzie kota. Kiedy wychodzimy na spacer, one chodzą za nami… W ogóle koty są fajne!
Rozumiesz mowę swoich kotów?
Koty przede wszystkim oznajmiają na przykład, że przyniosły mysz – wydają wtedy bardzo charakterystyczny dźwięk. Jest różny od tego, który wydają, kiedy się biją lub kiedy są głodne. A gdy chcą być pieszczone, to bezpardonowo ładują się na kolana. Ja dużo pracuję naukowo i Kaja mi towarzyszy, siada przy komputerze i siedzi. A pojawia się tak cicho, że nie wiem, kiedy weszła. To jest fajne. A jak się znudzi w oczekiwaniu na pieszczoty, włazi mi na klawiaturę, na materiały, które mam koło siebie…
Uważasz, że kot ma wpływ na Twoje samopoczucie, zmęczenie, brak snu?
Bywa, że budzę się w nocy. Wstaję z łóżka, wracam, nie mogę usnąć. I wtedy przychodzi Rudi i wyobraź sobie, co on robi. Kładzie mi się przy twarzy, z główki wali mnie w czoło, daje szturchańca i zaczyna mruczeć, gra jak harmonia. Nos w nos i mruczy. I mnie wkurza, potem mruczy coraz ciszej i mnie coraz mniej wkurza, aż w pewnym momencie usypiamy. To się zdarzyło wiele razy. Rudi to moja tabletka nasenna.
Pięknie mi to opowiedziałeś! Ale sprzątanie kuwet nie jest przyjemne. Sprzątałeś je kiedyś?
O jejku, no jak nie, non stop, kiedy mieszkałam w Pułtusku, w centrum… Teraz już nie, bo nasze koty preferują toalety naturalne.
Byłeś u Pana Kota z pokarmem dla jego podopiecznych…
Pan Kot po raz pierwszy się do nas zgłosił, opowiedział o problemach, o funkcjonowaniu stowarzyszenia i o tym, że czasami brakuje karmy. I tak zakupiliśmy kotom karmę, dostarczyliśmy. Koty są czyste, zadbane. Myślę, że będę tam bywał.
Fot. z archiwum R. Gajdy