JAK ANIOŁ TO TYLKO NAD ŁÓŻKIEM
2023-06-22 11:20:21
Z Wiesławem Trzcińskim, organizatorem i opiekunem zamkowych wystaw, rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska.
Spotkaliśmy się w zamku, gdzie na DOLNYM KRUŻGANKU znajduje się wystawa prac Andrzeja Filipowicza, urodzonego na Białorusi, powiązanego korzeniami z Polską; jego babcia była Polką.
Artysta specjalizuje się w portretach i pejzażach, odnosi sukcesy także w grafice, nawet w fotografii. Był stypendystą w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech; studiował, m.in., w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ma zamiar doktoryzować się na AKADEMII.
Zaprzyjaźniony z Pułtuskiem, jest dobrze znany pułtuskim miłośnikom zamkowych wystaw. Obecna nosi tytuł GRODZIEŃSKIE IMPRESJE i przedstawia: zabytki Grodna, prace na płótnie, oraz grafikę zrealizowaną autorską metodą rysunkową, uzupełnioną technikami graficznymi.
***
Wiesławie, odkąd przygotowujesz i prezentujesz krużgankowe wystawy malarskie?
Od 1999 roku. Prezentujemy twórczość artystów ze Wschodu, głównie to malarze zrzeszeni w Towarzystwie Plastyków Polskich na Białorusi, też z Wilna, ze Lwowa, ale też mieliśmy kilka wystaw artystów polonijnych z Zachodu. Dziś jeszcze mamy wystawę obrazującą kościoły grodzieńskie, starego Grodna, prace malarskie jak i grafiki. Część tych zabytków funkcjonuje już jedynie w pamięci artysty, gdyż są one po przebudowie i nie przypominają tych sprzed lat. Malarz od czterech lat mieszka w Białymstoku i prezentowane w Pułtusku obrazy namalował, żyjąc jeszcze na Białorusi.
Mówiłeś mi, że obrazy Filipowicza prezentowane są w Supraślu, w tamtejszym muzeum, i cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Ja się nie dziwię, to rozpoznawalny artysta, zresztą pięknie ukazujący kobiety.
Tak. Andrzeja znam od 2000 roku i od tamtego czasu odbieram go jako malarza, którego fascynowały kobiety. Skupia się na kobiecych portretach, na twarzach. Najciekawsza zaś wystawa Andrzeja, którą można zwiedzać, znajduje się w Białymstoku na… basenie. Wielkopowierzchniowa wystawa malarska, futurystyczna – impresja, gra kolorów, kształtów.
Wróćmy do Pułtuska…
Wystawy Andrzeja goszczą – przynajmniej dwa razy w roku – w galerii zamkowej. On sam często odwiedza zamek, ma kontakty ze Stowarzyszeniem Wspólnota Polska Oddziałem Północno – Mazowieckim.
Jaką tematykę obrazów pana Andrzeja pułtuszczanie lubią najbardziej?
Architekturę związaną z Pułtuskiem, to wcześniejsze jego prace; malarz zna dobrze zabytki naszego miasta, też dzięki plenerom malarskim. Dobrze się te prace sprzedawały. No i portrety, głównie dziecięce – to jego domena. Takie portrety są już w pułtuskich rodzinach. Nie są to tanie prace, ale na bardzo wysokim poziomie artystycznym.
Inni malarze zamkowych krużganków?
Giennadij Pitsko, malarz z Grodna, mieszka w Białymstoku, korzenie ma polskie. Jego tematyka? Historia, nawiązuje do historii Polski, maluje portrety królów polskich. Jego cenny obraz to Katyń, inny to Powstanie Warszawskie. No i kolejny malarz – Igor Kiebiec, znany z róż. Malował metodą szpachelkową i jego prace są w pułtuskich domach, dobrze się sprzedawały i to już na wernisażach. Obecnie zmienił zainteresowania tematyczne, zajął się historią, maluje husarię. Mam nadzieję na zobaczenie jego prac we wrześniu na pikniku husarskim.
Kto się zjawia na zamkowych wernisażach?
Oprócz miłośników malarstwa są to nasi repatrianci, Polonia ze Wschodu, uchodźcy z Ukrainy, pułtuszczanie. Mieliśmy wśród uchodźców malarza i grafika z Krzywego Rogu z Ukrainy, miał tu swoją wystawę, samodzielną, podarował nam cztery prace, znajdują się w kawiarni zamkowej, przedstawiają zamek. Jako ciekawostkę podam, że na drugim krużganku mamy jakby reklamę artystów z Grodna, z Wilna – 22 obrazy poplenerowe z roku 2006. Artyści zostawili nam po dwie swoje prace. Jest praca Roberta Bluja, który w Wilnie zajmuje się młodymi talentami, a jest drem na warszawskiej ASP, bardzo zdolny artysta.
Tak się pięknie zajmujesz artystami wystawiającymi swoje obrazy w pułtuskim zamku… Powiedz, otrzymałeś kiedykolwiek obraz od któregoś z malarzy?
Od Gienadija Pitsko otrzymałem Archanioła Gabriela, piękna praca i…
… i wisi nad łóżkiem.
Tak, ale nie podpowiadałem ci…
No nie podpowiadałeś, jak anioł to tylko nad łóżkiem… Katalogi towarzyszące wystawom są piękne… Ten z pracami pana Andrzeja jest po prostu cudny.
Katalogi są sponsorowane przez Stowarzyszenie WSPÓLNOTA POLSKA i Dom Polonii.
A co Ci się marzy w związku z krużgankowymi wystawami?
Dużo wystaw zwiedzam, różne galerie znam i wiem, co nam potrzebne. Przydałaby się inwestycja, która by ten krużganek dostosowała do profesjonalnych wystaw.
O czym myślisz?
O oświetleniu. Gdy mamy światło dzienne, to jest go dużo na krużgankach, ale po zachodzie słońca, a wówczas mamy najwięcej spotkań galeryjnych, to tragedia, niedoświetlenie, obrazy nie są tak wyeksponowane jak w innych galeriach. A ta inwestycja, niestety, trochę kosztuje, chociaż zrobiona raz, służyłaby latami.
Wiesiu, ale o kobietach – malarkach nie mówiliśmy!
Prezentowała się u nas trzykrotnie Walentyna Brysacz z Białorusi. Co z nią obecnie, nie wiemy. Od trzech lat nie mamy z nią kontaktu, urwał się, chociaż wiem, że tworzy i przygotowana jest do wystawy. Podobno ma ze 30 prac. Niestety, nie może się wydostać z Grodna. Dwie jej prace mamy na GÓRNYM KRUŻGANKU. Ona przepięknie maluje Narew, rozlewiska starej Narwi. Poza tym krajobrazy, stare chaty. Miała u nas własną wystawę.
Może jakaś ciekawostka na koniec naszej rozmowy?
Owszem, na GÓRNYM KRUŻGANKU mamy obraz mistrza Gienadija Pitsko – Dziewczyna z kotkiem na hamaku…
Tak naprawdę to dziewczyna na hamaku, w sukni, półleżąca, z kotkiem siedzącym na jej pupie. Bardzo wesoły to obraz, ciekawy niezwykle.
To obraz sprzedany już kilka razy!!! Dla kupujących jego cena jest nieistotna. Gienadij namalował ten obraz już cztery razy.
Piękna ciekawostka!