Idź z drzewem do lasu… O przepraszam, do kuchni!
2023-04-25 1:20:15
Pułtuszczanka Aneta Szymańska uwielbia podróże, których nieodłączną częścią zawsze jest poznawanie nowych smaków, regionalnych potraw i przypraw. O jedzeniu, również naszym polskim, potrafi pisać bardzo ciekawie i tak barwnie, że człowiek zaraz robi się głodny. Musicie przeczytać i koniecznie wypróbować!
Pando! Tak ma na imię największy i najstarszy organizm na świecie. Może to wieloryb , a może żółw? Jak myślicie? Waży 6 tysięcy ton, udowodniono mu, że ma może kilkanaście tysięcy lat, ale tak naprawdę może mieć nawet i milion, a kto mu zabroni. A zapomniałam dopowiedzieć, że zajmuje 40 hektarów. Bo to jest drzewo! Jedno! Topola osika. Mieszka sobie w miarę bezpiecznie w Stanach Zjednoczonych w Utah, nazywane jest również Trzęsącym się olbrzymem i niestety ma przed czym się trząść, bo jeleniowate skubią coraz bardziej młode odrosty. Brakuje naturalnych drapieżników, przetrzebionych przez ludzi, więc jelenie chronią się przed myśliwymi wśród drzew Pando. Ze względu na status rezerwatu tego obszaru, człowiek zaburzył łańcuch pokarmowy…
Ile topól wycięto z naszego krajobrazu nazywając je śmieciuchami? Pando to 47 tysięcy drzew, które są identyczne genetycznie i są jednym organizmem. Kiedy spaceruję się po naszym mieście, jest mi smutno. Gdzie podziały się stare drzewa? Zostały wycięte i w ich miejsce posadzono nowe, małe sadzonki, albo i nie. Kilka lat temu zrobiono przycięcie starych drzew w alei Wojska Polskiego, uschły… Nawet nie nasadzono nowych. Ale nazwy z alei na ulicę nie zmieniono, a powinno się to zrobić, bo zgodnie z definicją, ALEJA – droga piesza, rowerowa lub jezdna, jak również szlak komunikacji wodnej, obsadzony po obu stronach drzewami albo krzewami”. Szkoda pisać, bo czuję ogromny ból, kiedy wspominam swoje dzieciństwo w zadrzewionym Pułtusku, teraz to już się nie wróci, to se ne wrati, witaj uformowana pod dyktando kalko innych mazowieckich miast.
No tak, ale miało być o kulinariach. Czy można jeść drzewa? Można! Nawet i pić, jak sok z brzozy. Kiedy biegam teraz po błoniach wokół naszych wałów nadnarwiańskich widzę, że dużo osób nacina brzozy i uzyskuje z nich sok. To naturalna aspiryna, ma podobne działanie, można wspomagać się brzeziną w infekcjach.
Kiedy czytamy książki o drugiej wojnie światowej, często możemy spotkać wspomnienia, że kawosze ratowali się “kawą” z żołędzi dębowych. Podczas ekologicznych targów spróbowałam tego napoju i, powiem szczerze, nie byłam zachwycona. Nie jest to smaczne, gdyby było, przecież miałoby powodzenie i moglibyśmy to kupić w supermarkecie. Ale buczyna jest już bardzo smaczna, teraz jest odpowiedni moment na zbiór młodych liści. Jeśli znajdziemy jeszcze jakieś buki w okolicy, bo są wycinane nomen omen w pień. Bukowe liście smakują trochę jak szczaw z cytryną, jeśli chcecie błysnąć oryginalnością przed gośćmi, dorzućcie ich do wiosennej sałatki.
Podczas jednej z moich wypraw po izraelskiej pustyni Negev, zatrzymaliśmy się w oazie. Moi żydowscy przyjaciele podeszli do jednego z drzew, zaczęli zrywać jego strąki i wyjadać z nich miąższ. To drzewo to chlebowiec świętojański. Fascynująca historia! Szarańczyn strączkowy właściwa polska nazwa tego drzewa. Jeśli pójdziecie do sklepu, weźmiecie jakikolwiek jogurt i przeczytacie skład, to będzie w nim E410, mączka chleba świętojańskiego, zagęszczająca nasze desery. Na oazie zerwałam i spróbowałam tych strąków, smakują jak posłodzone kakao. Bardzo smaczne!
W Ewangelii Łukasza jest mowa o Janie Chrzcicielu, który żywił się szarańczą. Nic w tym złego, w tamtych czasach był to przysmak. Sama też jadłam owady i nie ma co się tym ekscytować, uważam, że to bardzo pożywne i bogate w białko jedzenie. Jan prawdopodobnie żywił się jednak strąkami szarańczynu, który rośnie obficie w oazach. Temu drzewu zawdzięczamy też karaty. Karat to grecka nazwa tego drzewa. Kiedy otworzymy ten pyszny strąk, w środku są idealne jednolite nasiona o tej samej masie 200 mg, które służyły do ważenia szlachetnych kamieni.
Wracając do naszego klimatu i naszych polskich lasów, zapraszam na spacer i zbiór pędów sosny, syrop z nich jest dokonały i pomaga w infekcjach dróg oddechowych, pogoda piękna, wiosenna! Wyjdźmy z domów i korzystajmy z natury!
PRZEPIS NA SYROP Z PĘDÓW SOSNY
Obierz pędy sosny z brązowych łusek, a następnie porządnie rozbij drewnianym tłuczkiem. Potnij na kawałki o długości 1-2 cm i wrzuć do słoika o odpowiedniej pojemności lub kilku mniejszych. Zasypuj pędy sosny cukrem – najlepiej warstwowo, w proporcjach 1:1 lub z lekką przewagą cukru nad pędami (np. na 3 cm pędów nałóż 4-centymetrową warstwę cukru). Słoik zakręć, ale nie do końca lub przykryj gazą i ustaw na nasłonecznionym parapecie. Każdego dnia przemieszaj zawartość i upewnij się, że sok pokrywa w całości pędy. W innym wypadku może się pojawić pleśń. Jeśli pędy zaczną wystawać, możesz dosypać trochę cukru. Jeśli syrop jest przygotowywany dla osób dorosłych, możesz dodać ok. 3-4 łyżki spirytusu. Odczekaj ok. 2-3 tygodnie. Po tym czasie syrop będzie gotowy. Przelej go przez gęste sitko bądź gazę i zapasteryzuj. (źródło:apteka-melissa.pl)