pultuszczak

Facebook




DWA DNI DLA STASIA

2022-01-28 11:53:12

22 590,92zł + 49515,41zł = 72 106,33 zł.

W sobotę i niedzielę ubiegłego tygodnia liczni pułtuszczanie wyszli na ulice i na rynek, aby zabiegać o pomoc finansową dla Stasia Pucka chorego na SMA. Staś w tym czasie przebywał w mieszkaniu swojej babci i swojego dziadka, państwa Zalewskich, przy Świętojańskiej, gdzie przed laty mieszkała pani Zosia Zalewska, znana najstarszym pułtuszczanom, babcia… dziadka Stasia, a prababcia chłopczyka. Współczująca, pomocna kobieta, wojenna wdowa, głęboko religijna, znana z prowadzenia bufetu na starej stacji autobusowej i sklepów spożywczych. Dlaczego sięgam w głąb rodzinnych historii? Ano dlatego, że ród Zalewskich, zarówno straszy jak i młodszy, ładnie zapisał się w pamięci ludzkiej, życzliwie i przyjaźnie.
Mówi Ewa Bochenek, wielce zaangażowana w niesienie pomocy kilkumiesięcznemu Stasiowi: – Wczoraj staliśmy w trzech punktach, pod InterMarche, Topazem i Lidlem. Zmienialiśmy się co 3 godziny. Bardzo jestem zadowolona z podejścia ludzi do naszej akcji. Stałam przy Topazie, datków “brzęczących” mieliśmy maleńko, 10, 20, 50 zł, dwa razy po 100, nawet 200 zł – takie banknoty dostawaliśmy. Ludzie nam dziękowali za akcję, gratulowali pomysłu. My przy Topazie zebraliśmy 4 226 zł. Dziś, na rynku, widzę radość dzieci przy kole fortuny. Wiele jest małżeństw z małymi dziećmi, rodzice uczulają dzieci na pomoc potrzebującym.

Grażyna Burdalska, zaangażowana w akcję: – Co mnie ujęło? Ogólny spontan ludzi. Ich pomoc idzie od serca. Misiaczki? Cieszą się powodzeniem, dzieci specjalnie po nie przychodzą. Panie przy stoisku NIEDŹWIADKÓW: – Wystawiliśmy kiełbaski z grilla, pierożki, bułeczki nadziewane kurczakiem i cebulą, barszczyk czerwony, jest kawa, herbata i są rogaliki. Najczęściej klienci proszę o kiełbaskę grillowaną. Mam nadzieję, że pułtuszczanie dopiszą i przyjdą do nas.

Pomagaliśmy, jak umieliśmy, i z dużym zaangażowaniem. Wolontariuszki zbierały datki do puszek, MAGDALENKA (urocze: mama Jolanta Spas z córką – musicie uwierzyć, zdjęcie nie wyszło) serwowały zupy – grochową i pomidorową. Pani Jola: – Ludzie bardziej wybierają grochówkę. Za zupę wkładają do puszki pieniądze, ile kto uważa, nie ma określonej ceny. Tak wspomagamy Stasia.

Winniczanki z KGW WYSOKIE OBCASY częstowały wypiekami (serniki, ciasta orzechowe, makowe, piankowe), wystawiły też barwne kapcie wykonane na drutach i opaski, a panie Agnieszka i Marzenka przyciągały pułtuszczan wigorem, żartem i bajkowym przebraniem. Świetne baby. Rozbawiały dużych i małych. – Dzisiaj to będzie ten dzień! Dzień głośny na całą Polskę. Pułtusk potrafi! – zawołały panie. Koła Łowieckie HUBERTUS i CZAJKA proponowały to, co Polacy lubią najbardziej, czyli bigos. Na straganach na chętnych czekały różności – książki (zebrano 5159 zł), bibeloty, przedmioty do wystroju wnętrz, kosmetyki… Królował miś z napisem STAŚ (darczyńca Mirosław Tkaczyk AGAMI). Było stoisko Mary KAY. Nie zawiedli strażacy, którzy zawsze budzą zainteresowanie. Nie zawiodło, jak zawsze, Nadleśnictwo Pułtusk.

Całość z poświęceniem nagrywała pani Małgosia Dąbrowska, która zawsze jest tam, gdzie się komuś niesie pomoc. Tak było w sobotę, tak było w niedzielę.

Na rynku nie zabrakło mamy Stasia Magdy, taty Krzysztofa oraz dziadka Pawła Zalewskiego, który powiedział TYGODNIKOWI: – Jestem dobrej myśli, tego się kurczowo trzymam. Na razie ludzi jeszcze niezbyt dużo, ale będą. Teraz Staś śpi u nas na Świętojańskiej. Tak, choroba wnuka dotknęła nas bardzo. Taki los. Takie życie.

No a teraz do kolejnej akcji, bo WSZYSTKO DLA STASIA!

PS 18 stycznia Ewa Bochenek poinformowała mnie:

Rano jakiś pan Grzesiu przelał na konto Stasia 13 tys. zł. Tak się wzruszyłam!

GRAŻYNA M. DZIERŻANOWSKA

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *