Od kilku dni śledzimy doniesienia z południowo – zachodnich rejonów Polski: ulewne deszcze i nawałnice doprowadziły do niezwykle gwałtownego przyboru wód na rzekach. W efekcie mamy powtórkę z “powodzi tysiąclecia” z roku 1997 r., kiedy to pod wodą znalazły się ogromne obszary, zalane zostały setki wsi i miast, łącznie z Wrocławiem.
Skala klęski była ogromna – podobnie jak straty poniesione przez społeczeństwo. Do dziś zapewne pamiętamy słowa ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza, który rozmawiając ze zrozpaczonymi powodzianami, którzy stracili dorobek całego życia, powiedział słynne “trzeba się było ubezpieczyć”. Dodał wprawdzie, że “rząd też udzieli pomocy”, ale tego media już nie upowszechniały w swoich transmisjach.
Południe Polski pod wodą – w wielu miejscach powódź wezbrała znacznie wyżej, niż ta z 1997 r., a taka powódź miała się podobno prawo wydarzyć raz na setki lat.
Czy Pułtuskowi grozi powódź? Rzeki na południu, w górzystym terenie, gwałtownie wzbierają i wylewają głównie po wystąpieniu długotrwałych i bardzo obfitych opadów deszczu. Powódź na Dolnym Śląsku, sprzed ćwierć wieku, zaczęła się na początku lipca, obecna rozgrywa się na naszych oczach w połowie września. Nawałnica o nadanej przez meteorologów nazwie Boris spowodowała powstanie fali powodziowych w Polsce, Austrii, na Słowacji i na Węgrzech. W Austrii już formalnie ogłoszono stan klęski żywiołowej, a w naszym kraju poważnie ucierpiały regiony Śląska, Dolnego Śląska i Małopolski.
Co z Narwią? Nasza rzeka, która jak mawiają “płynie na odwyrtkę”, czyli z północy na południe (podobnie jak Wkra), podlega zupełnie innej powodziowej dynamice. Powódź z lutego 1979 r. była skutkiem roztapiania się ogromnych mas śniegu, zalegających w dorzeczu Narwi po wystąpieniu słynnej “zimy stulecia”, która zasypała Polskę warstwą śniegu mierzonego w metrach. Czy zatem można założyć, że tak śnieżna zima może się powtórzyć? Czy można wykluczyć letnie opady o takiej skali, która mogłaby doprowadzić do powodziowego spiętrzenia Narwi? Postępujące zmiany klimatu skłaniają do uznania, że niestety takie zjawiska mogą wystąpić. Powinny też skłaniać do pewnej pokory – ale przede wszystkim do działania.
Pamiętajmy o tym, że Narew ma jedno z większych dorzeczy, biorąc pod uwagę polskie rzeki. Dla przykładu porównajmy dane geograficzne: Warta to druga po Wiśle najdłuższa rzeka w Polsce, zajmuje trzecie miejsce w kraju pod względem wielkości dorzecza – 54 520 km2 . Niewiele mniejsze dorzecze ma Narew – powierzchnia wynosi ono 53 846 km2.
Czym jest dorzecze? Przypominamy definicję: dorzecze to obszar lądu, z którego wody powierzchniowe spływają do jednej rzeki i ostatecznie do jej ujścia. I to właśnie powierzchnia dorzecza Narwi ma decydujący wpływ na to, jak wiele wody może nagle pojawić się w jej dolnym biegu… czyli w Pułtusku i pułtuskim powiecie.
Czy miasto Pułtusk jest bezpieczne? Czy mieszkańcy terenów przyległych do Narwi przepływającej przez nasz powiat mogą czuć się bezpiecznie?
Główny Urząd Statystyczny publikuje dane, na podstawie których można wysnuwać pewne wnioski – i niestety wstępnie są to bardzo smutne wnioski. Wykres obrazujący zaangażowanie sił i środków w budowę, naprawy i modernizację wałów przeciwpowodziowych zatrważa. Dane statystyczne nie pozostawiają cienia wątpliwości co do tego, że władze centralne, począwszy od 2016 roku, blisko dziesięciokrotnie… ograniczyły starania i zmniejszyły nakłady na ochronę przeciwpowodziową.
Pytanie zatem, czy Pułtusk jest przygotowany na nadejście “wielkiej wody”, przesłaliśmy do rzecznika prasowego Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Chcemy poznać prawdziwe, rzetelne dane o tym, jaki jest stan całej infrastruktury przeciwpowodziowej, której zadaniem jest ochrona mieszkańców i miasta. Zapytaliśmy również o plany dotyczące kolejnych inwestycji w tym zakresie. Uzyskaną odpowiedź i informacje niezwłocznie opublikujemy na łamach Tygodnika Pułtuskiego.
ZCZ