Tygodnik Pułtuski

Co łaska czy według cennika?

Do napisania tego tekstu skłonił mnie list do redakcji, napisany przez naszą czytelniczkę, tuż po śmierci męża. Sytuacja, którą opisuje, nie jest bowiem odosobniona. Nie raz już rodzina, znajomi, nasi czytelnicy, opowiadali o słonych opłatach  za udzielenie ślubu, chrzest, msze za zmarłego, no i pogrzeb, o złośliwych komentarzach z ambony, że na przykład któraś tam wieś złożyła zbyt niskie ofiary, a proboszcz ma nadzieję, że się “poprawią”. Zawsze przy tej okazji opowiadam o moich doświadczeniach sprzed wielu już lat, kiedy to razem z mężem byliśmy rodzicami chrzestnymi chłopca, a chrzest odbywał się w jednej z warszawskich parafii. My, nauczeni doświadczeniem z pułtuskich kościołów, weszliśmy przed mszą do zakrystii, pytając ile wynosi opłata za chrzest. Do dziś pamiętam wielkie, pełne zdziwienia oczy młodego kapłana, który stanowczo stwierdził, że żadnych opłat za sakramenty w tym kościele się nie pobiera. Jeśli natomiast mamy życzenie złożyć dobrowolną ofiarę, taca stoi przy wejściu do zakrystii. Wróćmy teraz do naszej, prowincjonalnej rzeczywistości i przytoczmy list czytelniczki, pani Ireny.

Pożegnanie bliskiej osoby jest dla nas jednym z najtrudniejszych przeżyć w życiu. Mimo że wierzymy, że w zaświatach ma być nam lepiej, cierpimy i opłakujemy. Teraz w czasach COVIDA i jego mutacji, nikt nie jest bezpieczny. Mutujące się wirusy wyprzedzają osiągnięcia medycyny, a nasza społeczność, niestety muszę to powiedzieć, mimo apeli o rozsądek, zachowanie dystansu, noszenie maseczek w pomieszczeniach, zachowuje się jak ogłupiała bezmyślna masa. Powtarzają głupoty że wirusa nie ma, że to propaganda żerujących firm medycznych. Uwierzą dopiero, jak choroba dotknie  ich albo kogoś bliskiego.

Mój mąż umierał w męczarniach pod respiratorem przez dwa tygodnie. Nawet nie mogłam go odwiedzić, zobaczyć, pożegnać się. Jego ciało spakowano w worek, mogłam jedynie dać ubranie do trumny. Dobrze, że chociaż pogrzeb odbył się w miarę normalnie, urnę i żałobników można było wprowadzić do kościoła.

Pogrzeb to też duże wydatki, a ja mam emeryturę 1200 zł, zasiłek pogrzebowy okazuje się niewystarczający, dlatego zszokowało mnie, gdy pułtuska parafia zażyczyła sobie za pogrzeb 1400 zł, do tego grabarz 300 zł, 1000 zł za 20 lat przedłużenia miejsca grobu, 100 zł placowe na cmentarzu. A z ZUS dostaje się nędzne 4000 zł na pochówek. Koszty w zakładzie pogrzebowym, nawet najtańsza trumna, ubranie, urna i inne opłaty już pochłaniają tę kwotę.

Chciałabym więc zapytać, czy kościół może narzucać ceny za sakramenty i pochówek zmarłego? Zapytałam mojego przesympatycznego proboszcza (nazwisko znane redakcji- dop. red.), co zrobić jak się nie ma odłożonej kasy na pogrzeb, to powiedział że niech sobie z tym radzi wybrany przeze mnie zakład pogrzebowy, skoro dostał te 4000 tys. Z ZUS-u.

– Trudno, mam do opłacenia dwóch księży i kościelnego, więc nie będę tego czynił charytatywnie – powiedział ksiądz.

Czy jakby wziął ode mnie mniej, to umarliby z głodu? Przecież parafianinowi, który całe życie dawał ofiary na kolędę, ślub, chrzest, komunię św. dziecka, należy się zrozumienie i dobrowolna ofiara za pochówek, taka na jaką kogoś stać. Cennik nie może obowiązywać w kościele, jakby to była usługa a nie posługa, bo są ludzie zamożni i biedni, nie wszystkich stać, żeby sprostać wymaganiom duchownych.

Mój fajny proboszcz był na tyle łaskawy, że zgodził się, bym te 1400 zł mogła zapłacić później, na spokojnie. Tylko że to jest więcej niż wynosi moja emerytura! Bóg zapłać za taką dobroduszność…

No cóż, prawda jest taka, że konkretne i to niemałe stawki za sakramenty, msze oraz pogrzeby, są proponowane wiernym w większości naszych parafii. Czy z księżmi da się wtedy negocjować? Czasami tak, bo nie wszyscy podchodzą do tych spraw tak stanowczo i co należy podkreślić, zgadzają się na ofiarę zaproponowaną przez daną osobę. Bywają jednak przypadki, że taka rozmowa kończy się nieprzyjemną wymianą zdań, zdenerwowaniem, rozgoryczeniem. Dotyczy to na przykład młodych ludzi myślących o ślubie kościelnym. Stawki w parafii, opłaty za zaświadczenia, półślubek, często niestety powstrzymują ich przed ślubem w kościele, bo nawet jeśli nie robi się wesela, to koszty uroczystości są naprawdę wysokie.

O opinię w tej sprawie poprosiłam rzecznika Kurii Diecezjalnej w Płocku Elżbietę Grzybowską. Pytałam, czy w jakimkolwiek zarządzeniu biskupa diecezji płockiej jest mowa o stawkach za udzielane sakramenty (np. chrzest, ślub) i pogrzeby oraz  czy księża mogą narzucać takie stawki parafianom, czy nie powinny być to raczej dobrowolne ofiary, a nie “usługi” opłacane według cennika. W odpowiedzi, oprócz podania dokumentów, w których mówi się o opłatach w kościele, czytamy:

Kościół w Polsce utrzymuje się nie ze środków państwowych (tak jest np. w Niemczech czy we Włoszech), ale z ofiar składanych przez wiernych. Środki te przeznaczone są na utrzymanie danej wspólnoty parafialnej, grup parafialnych, zaplecza mieszkaniowego i socjalnego, utrzymania cmentarza i obiektów parafialnych czy wynagrodzenia pracowników parafii.

Zwyczajowa wysokość ofiary przy danej posłudze jest określona przez przyjęte miejscowe zwyczaje w danej parafii lub dekanacie. Wpływają na nią okoliczności związane ze specyfiką danej parafii (np. czy jest to parafia mniejsza czy większa, miejska czy wiejska, ile jest sprawowanych w niej danych posług w ciągu roku itp.). Często kwestia ta jest dyskutowana i uzgadniana z przedstawicielami parafii czyli na przykład z Parafialną Radą Gospodarczą.

Przypomnę ponadto, że piąte przykazanie kościelne zaleca wiernym troskę o doczesne potrzeby wspólnoty, z którą się utożsamiają, czyli z Kościołem katolickim.

Konkretów tu żadnych, bo “zwyczajowa wysokość ofiary” może być pojmowana wlaśnie jako stawka określana przez proboszcza. Więcej jasności w tej kwestii dają zapisy “Instrukcji o zarządzaniu kościelnymi dobrami doczesnymi””

Sposób realizacji przekazywania dóbr doczesnych na korzyść Kościoła może dokonywać się wszelkimi prawnymi sposobami (kan. 1259). Do nich należą m.in.: tace zbierane podczas nabożeństw, zbiórki do puszek, ofiary dobrowolne z racji sprawowanych sakramentów czy posługi duszpasterskiej, ofiary będące odpowiedzią na prośbę, ofiary i opłaty za wydanie aktów administracyjnych, darowizny na cele kultu religijnego, darowizny na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą, przekazanie 1% należnego podatku na rzecz instytucji kościelnej mającej status organizacji pożytku publicznego, ustanowienie pobożnej fundacji autonomicznej lub nieautonomicznej Nowe sformułowanie przykazań kościelnych podkreśla, że troska o dobra doczesne Kościoła i o utrzymanie instytucji kościelnych, a także o ludzi ubogich, jest równocześnie obowiązkiem wszystkich wiernych (por. kan i kan KPK). Oczywiście, zadośćuczynienie temu przykazaniu powinno odbywać się zgodnie z możliwościami poszczególnych osób (por. KKK, nr 2043), które w dzisiejszych czasach w wielu wypadkach są zróżnicowane.

Dodajmy do tego ostre słowa papieża Franciszka, który wyraźnie stwierdził, że nie należy ustalać “cenników” za sakramenty, a datki należy przekazywać tak, by nie było wiadomo, ile wynoszą.

Reasumując, nie mamy żadnego obowiązku płacenia księdzu za sakrament czy pochówek naszego bliskiego, tym bardziej kwoty, którą on z góry ustali, nie pytając, czy jesteśmy w stanie sprostać takim wymaganiom. Śmiało proponujmy dobrowolną ofiarę, tyle, na ile nas w tej chwili stać. To niedopuszczalne, żeby ktokolwiek, udając się na rozmowę z kapłanem w takiej sprawie, musiał się zapożyczać u rodziny czy znajomych albo, co gorsza, brać kredyt, by mu zapłacić według “cennika”. Powtórzmy jeszcze raz: to jest POSŁUGA, a nie USŁUGA, bo od usługi trzeba odprowadzić podatek do Urzędu Skarbowego i wystawić paragon lub fakturę.
Jestem też bardzo ciekawa Waszych doświadczeń i opinii na ten temat. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
ED

 

Komentarze

Exit mobile version