pultuszczak

Facebook




CI Z LP

2021-12-28 10:04:01

Zupełnie przypadkowo znalazłam w sieci stronę LICEUM PEDAGOGICZNEGO w Pułtusku. Wpisy dokonane zostały w 2014 roku, więc szmat czasu temu, a treści tam zamieszczone dotyczyły kolejnych zjazdów absolwentów tej zasłużonej dla pułtuskiej ziemi i pułtuskiego społeczeństwa placówki oświatowej

Strona jest nieduża, ale bogata w zdjęcia, dzięki którym możemy przywołać z pamięci tych, których znaliśmy, choćby z widzenia: absolwentów – dziś nauczycieli oraz ich kadrę profesorską. Zjazdy absolwenckie odbywały się w roku 2005, 2008, 2012 i w 2014. Najprawdopodobniej odbywały się w półwiecze od matury. Absolwenci utartym zwyczajem spotykali się w szkole (Marii Konopnickiej 9) z nauczycielami, odwiedzali groby swoich pedagogów na obu pułtuskich cmentarzach, zwiedzali miasto, odbywali rejs gondolami po Narwi oraz oddawali się rozmowom i zabawie w zamku, w GRILL CHACIE i w Hotelu BALTAZAR. Zdjęcia mówią wyraźnie – zjazdowicze byli zadowoleni i z bycia ze sobą, i ze spotkań w szkole, i z wycieczek mieście, w którym spędzili kilka lat swojej młodości.

Pułtuszczanie zapewne rozpoznają na prezentowanych tu zdjęciach swoich znajomych, koleżanki i kolegów oraz nauczycieli, szczególnie tych związanych z Pułtuskiem. A są to, między innymi, panie i panowie: Tadeusz Kowalski, Witold Saracyn, Stanisław Piotrowski, Andrzej Ropelewski, Zygmunt Kiljan, Stefan Gadomski i panie: Maria Jabłońska, Helena Sieklucka, Jadwiga Skrzydlak, Jolanta Skalska…

Poświęćmy chwilę na przypomnienie historii LP – jest ona złożona ze względu na częste przekształcenia placówki. Otóż LP było kontynuacją Seminarium Nauczycielskie działającego w mieście w l. 1918-1935. LICEUM utworzono w październiku ’45 r. w budynku Gimnazjum Żeńskiego im. Klaudyny Potockiej (obecny budynek ZS B. Prusa był zrujnowany). Placówkę organizował dyr. Bronisław Gilejko. Część obecnego budynku ZS została oddana do użytku w ’49, druga zaś dopiero w ’62 roku.

Młodzież LP (w wieku 18-23 lat) rekrutowała się głównie z powiatu pułtuskiego, makowskiego, przasnyskiego, ciechanowskiego, ostrowsko-mazowieckiego i nowodworskiego. Warunki szkolne były trudne z powodu braku podręczników, zeszytów oraz panującego w budynku zimna, w wyniku czego uczniowie siedzieli na lekcjach w paltach i czapkach. W roku 1947 funkcję dyrektora objął Stanisław Złomaniec, potem Wiktor Korniszewki, następnie Wacław Palewski. 1 września 1966 przy Liceum Pedagogicznym powstało 5-letnie Liceum Pedagogiczne dla Wychowawczyń Przedszkoli (dyr. Waleśkiewicz), w ’71 LP wygasło, a Liceum Pedagogiczne dla Wychowawczyń Przedszkoli przekształcono w Studium Wychowawczyń Przedszkoli (dyr. Z. Kiljan). Rok później stworzono dwuletni pomaturalny wydział dziennego Studium Wychowawczyń Przedszkoli na podbudowie LO (dyr. Jerzy Stepaniuk). Z początkiem września 1980 powołano zaoczne SWP dla pracujących nauczycieli, a rok później przekształcono je w Studium Nauczycielskie.

Dodajmy, że uczniowskie losy w pułtuskim LP plastycznie ukazała Zofia Wróbel, nauczycielka („Wspomnienia i nie tylko (1941-1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. LP w Pułtusku”).

GRAŻYNA MARIA DZIERŻANOWSKA

WIESŁAW DZIERŻANOWSKI, matematyk, absolwent pułtuskiego LP

 Z urodzenia jestem pułtuszczaninem. Moja przygoda z Liceum Pedagogicznym rozpoczęła się w 1960 roku. Po ukończeniu  SP nr 3 uznałem,  że pójdę do szkoły średniej kształcącej w konkretnym zawodzie. W tym czasie taką szkołą było  Licem Pedagogiczne. Egzamin wstępny?  Wiedziałem, że nie sprawi mi kłopotu, ale sprawdzian ze śpiewu i poczucia rytmu był już problemem. Pieśń “Oka”, którą zanuciłem, okazała się dobrym wyborem. Udało się, zostałem przyjęty. We wrześniu 1960 do LP przyjęto uczniów  do dwóch klas . Klasa A była koedukacyjna ze znaczną większością chłopców, klasa B same dziewczęta. Było nas dużo, ponad 60 osób. Następnym problemem był wybór instrumentu muzycznego do nauki gry. Okazało się, że mam… plecy prawie tragarza i pierś marynarza. Wybór był oczywisty. Wybrałem akordeon. Do skrzypiec się nie nadawałem. Nosiłem go dwa razy tygodniowo z jednego końca Pułtuska na drugi. Szkoła była warta tego. Rodzice zafundowali mi duży 120- basowy czarny instrument. Dobrze, że używany. I tak nawet załapałem się do orkiestry akordeonistów. Występowałem na uroczystościach, maszerowałem na pochodach. Nosiłem go i  grałem trzeci, czwarty  akordeon w zależności od utworu. Społeczność uczniowska klas pierwszych pochodziła ze wszystkich sąsiednich powiatów, a nawet z Warszawy. Atrakcyjność miasta Pułtuska, popularność  i atrakcyjność szkoły przyciągały w większości uczniów szkół  wiejskich. Zawód nauczyciela  w tamtych czasach był wyjątkowo atrakcyjny.

Wychowawcą klasy  został Stefan  Gadomski historyk.  Był  to  wspaniały, wymagający  nauczyciel. W kontaktach na ogół był małomówny, ale bardzo konkretny. Bacznie obserwował, często się delikatnie, kącikiem ust lewej strony, uśmiechał. Jeżeli mówił to krótko, ale za to bardzo dosadnie, jak miał humor, to pojawiał się często dowcip. Jako  nauczyciel historii oraz nauki o Polsce i świecie współczesnym stawiał wysokie wymagania. Jego lekcje były ciekawe.  Konsekwentnie pilnował zdobywania wiedzy. Miał wielką zaletę – nie pozwalał interpretować historii. Dla niego liczyły się daty, fakty, opisy. Interpretację kazał pozostawić dorosłości. Na ogół z każdym  nauczycielem, którzy uczyli mój rocznik, wiążą się różne ciekawostki. Pani  Zofia Błażewicz miała swoje przyzwyczajenia, które powodowały początkowo strach, a później śmiech. W drodze do szkoły, gdy spotkała ucznia, przywoływała go, wręczyła torbę z zeszytami do niesienia i sprawdzała poziom jego wiedzy z ostatnich lekcji. Po takiej akcji nie pytała  przez jakiś czas. Duży wpływ na nasze postawy mieli nauczyciele wychowania fizycznego. Jan Jundziłł, później Jan Konieczny wskazali nam, jak wszechstronnie należy patrzeć na sport. Każdą dziedzinę sportową  wg nich można było przekuć na radość i satysfakcję. Każdemu z nas wskazywali dyscyplinę lekkoatletyczną, którą mogliśmy uprawiać z sukcesem. Mnie zainteresowały biegi średnie od 400 do 1500m, biegałem też sporadycznie 3000m. Z sukcesami walczyliśmy na szczeblu powiatu w piłkę ręczną i koszykową. Wielką satysfakcją dla nas i całej społeczności uczniowskiej były mecze towarzyskie z elewami  Wojskowej Szkoły Oficerskiej w Zegrzu. Przyjeżdżali goście, dziewczęta się stroiły, chłopcy trenowali. Elewi byli starsi, mimo to  udawało się nam czasami wygrać. Oj, wielu z licealistów reprezentowało miasto i powiat w zawodach wojewódzkich.

Współpraca z WSO w Zegrzu dała taki efekt,  że 11-u z nas złożyło dokumenty na studia w wojsku. Ale wrócę do naszego LP. Otóż na końcu boiska, tuż nad kanałkiem, stała olbrzymia szopa, w niej były  kajaki i cały sprzęt do turystyki wodnej. Udało mi się uczestniczyć w dwóch kilkugodzinnych spływach. Kanałkiem w górę do Narwi i powrót rzeką i drugą stroną kanału. To było fajne. Niestety, ze względu na brak opiekuna i konserwatora sprzętu, wszystko przekazano innej instytucji. Sport w naszym uczniowskim życiu…  Tuż po ukończeniu  4-ej klasy zorganizowano nam obóz  sportowy – dla chłopców wszystkich liceów pedagogicznych z województwa. Pogoda tego lata była piękna, więc największą frajdą było częste korzystanie z kąpieli w rzece.  Profesor Jan Gos biolog  organizował nam obozy rowerowe. Śniadania i kolacje sami przyrządzaliśmy, obiady jedliśmy po trasie, noclegi były w szkołach, spało się na materacu w klasie. Odbywaliśmy  obozy harcerskie koedukacyjne w lesie, były zimowiska w górach, działo się, działo. Szkoła też wyjątkowo dbała o naszą edukację  pozalekcyjną i pozaszkolną. Uczestniczyliśmy, jako obserwatorzy, w sądowych sprawach cywilnych i karnych.  Zorganizowano dla nas, przy współpracy MO, kurs na prawo jazdy. Raz w  miesiącu zapraszano na występy artystów z Filharmonii Narodowej  z W- wy.  Nie da się wszystkiego wspominać  za jednym razem.  Nie ten wiek…



Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *