pultuszczak

Facebook




By przejechać, musisz płacić!

2020-08-25 9:47:56

W Gminie Pokrzywnica stawiają na przedsiębiorczość…

Czasy zagrożeń koronawirusowych w wielu dziedzinach naszego życia przyniosły masę kłopotów, utrudnień i strat. Mniej pracujemy, ale też często mniej zarabiamy. Gorzej, jeśli ze względu na spowolnienie gospodarki straciliśmy pracę – a w takich czasach o nowe zajęcie trudniej niż zwykle. Najlepiej, jeśli potrafimy sami wymyślić jakąś zarobkową działalność, dzięki której można dobrze dorobić. Najwyraźniej tą drogą rozumowania poszli właściciele ośrodka kempingowego w Gzowie, w gminie Pokrzywnica. Przedsiębiorczość jednak miewa dość oryginalne oblicza…
KRÓTKA HISTORIA
W Gzowie, od kilkudziesięciu lat funkcjonuje ośrodek kempingowy. Niespełna hektar terenu, część zalesiona z domkami kempingowymi i zapleczem technicznym, ogrodzona od początku, jednak otwarta plaża oddzielająca ośrodek od brzegu Narwi zawsze była dostępna. Co jednak najważniejsze: przez tę otwartą plażę przebiega jedyna droga dojazdowa do działek letniskowych za ośrodkiem, zlokalizowanych nad tak zwanym kanałkiem. Te właśnie działki mogły zostać zabudowane wyłącznie w sytuacji, kiedy stosowne urzędy wydały wszystkie wymagane zgody i pozwolenia. Jednak podstawowym warunkiem było (i jest nadal) to, że działka musi mieć dostęp do drogi. Proste. I wszyscy to wiedzą, bez sięgania do ustaw czy rozporządzeń. Działki pięknie zabudowano i zagospodarowano, a przez dziesiątki lat cała komunikacja odbywała się przez plażę przed ośrodkiem. Wszystko toczyło się bez kłopotów do czasu, kiedy (około dwa miesiące temu) plaża została przegrodzona szpalerem słupków, pomiędzy którymi zawisł na kłódce łańcuch. Pojawiła się też tabliczka z informacją, która nie pozostawia żadnych wątpliwości: TEREN PRYWATNY, WJAZD ZA ZGODĄ WŁAŚCICIELA, OPŁATA W BARKU. Barek to mały, blaszany kontener usługowy z przekąskami i piwem, ustawiony od lat na plaży przed ośrodkiem. Do tego czynny tylko w weekendy. Tymczasem wielu użytkowników przeniosło się w czasie epidemii “na stałe” do swych letniskowych nieruchomości. Szach i mat…
Rzeczywistość jest następująca: działka na której znajduje się ośrodek kempingowy, o numerze 153/1 obejmuje zarówno ogrodzony teren z domkami kempingowymi jak i część plaży. Na internetowej stronie Ministerstwa Sprawiedliwości zapoznaliśmy się z pełną treścią księgi wieczystej. W dziale III nie ma absolutnie żadnych adnotacji o ustanowieniu służebności przejazdu. Właściciel mógł zatem ogrodzić ogólnodostępną wcześniej część plaży w granicach swojej działki. Co zatem z możliwością przejazdu? Przejechać można… tyle, że za opłatą. Powstaje jednak pytanie: czy to wszystko jest zgodne z prawem?
Mieszkańcy, którzy powiadomili o sprawie Redakcję Tygodnika Pułtuskiego, są bardzo zbulwersowani. Na pytanie, jak dojeżdżają do swoich działek odpowiadają, że muszą opłacić abonament roczny, w wysokości 1300 złotych, wtedy dostają klucze do kłódki. Należy dodać, że na początku całego zamieszania powstał nawet otwarty bunt. Kilka dni po zamontowaniu słupków “nieznani sprawcy”, pod osłoną nocy, wycięli słupki podtrzymujące łańcuch przegradzający przejazd. Zostały one jednak zamontowane ponownie, potężniejsze, z rur wypełnionych betonem. Łańcuch z kłódką powrócił. Biznes jest biznes…
Ano właśnie, jak to jest z tym “biznesem”? Pobieranie opłaty za przejazd jest legalne?
W treści art. 145 § 1 kodeksu cywilnego czytamy, że ustanowienie drogi koniecznej co do zasady odbywa się za wynagrodzeniem. Nie wolno jednak zapominać, że ten sam kodeks cywilny ustala podstawową w tej sprawie kwestię: służebność przejazdu, której nie wpisano do księgi wieczystej, po 30 latach korzystania z przejazdu przez plażę, stała się prawnym faktem – przez zasiedzenie. Zasiedzenie jest tak zwaną “instytucją prawną” i dokonuje się z mocy prawa. Oznacza to, że po upływie określonego czasu następuje faktycznie zasiedzenie – a sąd jedynie potwierdza taki fakt. Właściciele nieruchomości “nad kanałkiem” użytkują tę drogę od około czterdziestu lat. Zatem w przypadku zagrodzonej plaży przed ośrodkiem kempingowym w Gzowie, najwyraźniej doszło do zasiedzenia służebności przejazdu. To oczywiście wskazuje, że właściciele ośrodka nie mieli prawa zagrodzić drogi. Tak czy inaczej jest kwestią oczywistą, że sprawa powinna trafić niezwłocznie do sądu. Właściciele działek letniskowych zdecydowanie powinni wystąpić z wnioskiem o przywrócenie posiadania przejazdu oraz o ustanowienie służebności drogi koniecznej.
Pozostaje jednak szereg pytań wynikających z tej sprawy, na które nie znajdujemy odpowiedzi:
– skoro “opłatę za wjazd” pobiera się w barku, to jakiego rodzaju usługi świadczy ten bar?
– jakie są stawki podatków, w tym podatku vat pobieranego od “opłaty za przejazd”?
– czy barek wydaje paragony czy może faktury?
– czy opłata “abonamentu rocznego” wnoszona jest na podstawie zawartych umów? Jeśli tak, to z kim takie umowy zostały zawarte: ośrodek reprezentują osoby fizyczne czy może jakaś firma?
Będziemy wdzięczni za wyjaśnienia i informacje do tych pytań ze strony naczelnika pułtuskiego Urzędu Skarbowego.
Dodatkowe, dość istotne pytanie kierujemy do Urzędników Wód Polskich: grunty za ośrodkiem, po których biegnie wzdłuż kanałku droga dojazdowa do feralnych działek, są własnością Skarbu Państwa, a zarządcą tych terenów są właśnie Wody Polskie. Czy zatem urzędnicy każdorazowo proszą w barku o zgodę na wjazd i wnoszą stosowne opłaty – czy sprawę załatwiono ryczałtem rocznym?
Na zakończenie pytanie do starosty pułtuskiego: skoro starosta reprezentuje Skarb Państwa w sprawach gospodarowania nieruchomościami, to prosimy o pana stanowisko w opisanej sprawie. Oddając numer do druku sprawdziliśmy w treści księgi wieczystej: w dziale II, niezmiennie od 2006 r. w rubryce wskazującej właścicieli figuruje wójt gminy Pokrzywnica wraz z małżonką oraz, jako współwłaściciel, były radny gminy Pokrzywnica w czasach, kiedy Skarb Państwa przekazał działkę z ośrodkiem wójtowi w wieczyste użytkowanie. Wieczyste użytkowanie jest, jak wszyscy wiemy, formą własności. Jak więc starosta ocenia sytuację, w której urzędy dają zgody na zabudowanie działek bez formalnego dostępu do drogi? Jak Pan skomentuje fakt, że odbierana jest jedyna, konieczna droga dojazdowa do szeregu nieruchomości, poprzez celowe, świadome i policzone na zysk przegrodzenie drogi przez osoby zarządzające nieruchomością, której współwłaścicielem jest wójt gminy Pokrzywnica?

Komentarze

1 komentarz

  1. Niedobry Polak odpowiedz

    Takie są skutki wieloletniego bezprawia w tej gminie! Działkowiczów mi zupełnie nie szkoda bo traktują Jezioro Zegrzyńskie jak swoja prywatna wodę. Jako osoba nie posiadającą gruntu na tym akwenem, chcąc przejść brzegiem wielokrotnie już spotkałem się z wyzwiskami. Na brzegach jeziora dzieją się cuda, każdy robi co mu się podoba a obecne Wody Polskie nic z tym nie robią. Walczymy z suszą: mamy zbierać deszczówkę, płacić podatek od deszczu a dojść i dojazdów do największego zbiornika wodnego na Mazowszu brak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *