BIEG ZE ŚWITEM
2023-06-15 10:12:56
VII Bieg Trzeźwościowy o Puchar Burmistrza odbył się w ubiegłą niedzielę. Przy pięknej pogodzie, chętni udziału w zmaganiach sportowych spotkali się na miejskim stadionie
– Priorytetem Biegu Trzeźwościowego nie jest wyczyn sportowy, lecz jednoczenie ludzi, łączenie tych, którzy propagują trzeźwy styl życia. Bycie razem pomaga przetrwać w trzeźwości, też w trudnych momentach. To jest piękne i to buduje – powiedział naszej gazecie prezes Pułtuskiego Stowarzyszenia Trzeźwości ŚWIT Leszek Kowalewski, który duży nacisk kładzie na rekreację, stąd też spotkania ŚWIT-owców podczas wypraw rowerowych, kajakowych czy sportowych.
Zastępca burmistrza Mateusz Miłoszewski wystartował do biegu z numerem 77. Powiedział nam: – Moje wykształcenie sportowe powoduje, że bieg w każdej dyscyplinie gdzieś się tam przejawia i bieg zawsze był moją silną stroną, ale nie kochaną najbardziej, wolę sporty bardziej kontaktowe. Obecnie jednak pochłania mnie rower i dosyć regularnie jeżdżę na trasie Pułtusk – Zatory, nieraz w stronę Obrytego, Pawłówka, Szygówka, Bartodziej. Dzisiejszy bieg to raczej taki symboliczny, jedno kółko, ponieważ jestem po operacji wiązadeł krzyżowych po poważnej kontuzji.
VII BIEG przebiegał na dystansach: 400 m, 800 i 5 tysięcy metrów. Do ostatniego stanęło czterech mężczyzn, wśród nich Robert Gajda, który z bieganiem jest za pan brat. Przed startem żartobliwie zwrócił się do trzech pozostałych zawodników: – Przyjrzyjcie mi się z przodu, bo na trasie będziecie widzieć tylko moje tyły. Na pytanie, czy wygra bieg, powiedział: – Chyba nie powinienem, ale wygram. Tak, nie będę miły, wygram!
W zawodach brali udział dorośli, stawiły się również dzieci; na bieżni pojawiły się całe rodziny. Jakub Aleksandrowski biegł z tatą Vadimem, a jego brat Mateusz z babcią Anną na 400 m. Jakub jest uczniem CZWÓRKI, rezolutnym chłopcem, obeznanym z bieganiem; w niedzielnej imprezie startował na 800 m. Chłopcom towarzyszyły na stadionie mama Sylwia i siostrzyczka Wiktoria.
Zuzanna Mroczkowska z Zator biegła na 400 m – stawiła się pierwsza na mecie. Zuzia chętnie bierze udział w szkolnych zmaganiach sportowych – uczestniczyła też w biegach imienia Ireny Szewińskiej w Pułtusku, zdobyła drugą lokatę w swojej kategorii wiekowej, ostatnio w Winnicy – była pierwsza w POGONI ZA LISEM. – Szkoli ją pan Andrzej Krawczak – objaśnia tata.
Po każdym biegu prezes Kowalewski informował: – Po medale proszę na przystanek (znajduje się taki na stadionie). A medale wręczał M. Miłoszewski, wręcz taśmowo.
Zwycięzcą biegu na 5 tysięcy metrów był, oczywiście, Robert Gajda. – Nie, wysoka temperatura powietrza nie przeszkadzała mi w biegu – powiedział. – Wysoka temperatura przeszkadza w biegu powyżej 10 tysięcy metrów, ale bieżnia jest słaba, żwir ucieka spod nóg, przydałby się tartan – nowe wyzwanie dla burmistrza. A ja wczoraj miałem sprawdzian, dałem na 1500 m 4, 42! Ja w ogóle jestem średniodystansowcem – mój koronny dystans to 1500 m. 5 tys. metrów to moja górna granica, którą toleruję w ostrym bieganiu. A mój udział tutaj? Nie zastanawiałem się ani chwili, to kontakt zupełnie inny niż w relacji lekarz-pacjent. Wszyscy sobie tu mówimy na ty i to też jest fajne.
Bogusław Dąbrowski, uczestnik biegu na 5 km, to pierwszy prezes ŚWITU, przyjechał na imprezę z Anglii, gdzie mieszka już od 18 lat. Na stadionie towarzyszyła mu córka i wnuczka. – Jak odbieram bieg? Jestem po kontuzji i miałem długą przerwę w bieganiu – mówi. – Tam, w Anglii, do biegania motywuje mnie stały kontakt z Tadkiem Sekretarczykiem, dwukrotnym mistrzem Polski na 24 godziny. Dużo biegamy, także w górach, tam biegi są organizowane na 6 godzin, w ogóle więcej się biega w Anglii niż w Polsce. Jest okay. Na pewno nie wrócę do Polski, a w listopadzie wybieram się do Azji na dwa miesiące. Chcę zobaczyć, jak tam świat wygląda i ewentualnie przeprowadzić się na emeryturę.
Najstarszym uczestnikiem biegu na 5 km był Stanisław Białas. I taka ciekawostka, pan Stanisław w 2005 roku był obserwatorem meczu prowadzonego przez sędziego Szymona Marciniaka. Marciniak był wówczas początkującym sędzią, a dziś to sędzia międzynarodowy.
Medyczną opiekę nad zawodnikami sprawowali ratownicy medyczni: Patryk Szczyglak i Tomasz Kuczyński. Na szczęście biegi przebiegały spokojnie, nikt nie wymagał interwencji panów Patryka i Tomasza.
Kazimierz Dzierżanowski