pultuszczak




JESTEM Z POLSKI

2022-09-08 8:23:44

Z JANEM KIRSCHENBAUMEM Z TEL AWIWU ROZMAWIA GRAŻYNA MARIA DZIERŻANOWSKA

Kim Pan jest, Panie Janie?

Dobre pytanie – przede wszystkim staram się być zawsze sobą. Ale w kolejności, od szczegółu do ogółu, to chłopakiem z wrocławskiego śródmieścia i starego miasta, Dolnoślązakiem, wrocławianinem, gejem, Żydem z Polski.

Być gejem i Żydem to niezła kombinacja.

Zabójcza, chociaż jeszcze mogłem być czarny… I na wózku.

Piróg mówił, że być Żydem i gejem w Polsce to niełatwa sprawa.

Poznałem go, fajny gość. A jeszcze słowo dotyczące tego, kim jestem… Jestem Izraelczykiem z wyboru i bardzo szczęśliwym mieszkańcem Tel Awiwu, też przewodnikiem turystycznym po Izraelu.

Powiedz naszym czytelnikom, jaki jest Tel Awiw.

Jest mniejszy od mojego rodzinnego Wrocławia i jest bardzo różnorodny. Każda dzielnica w Tel Awiwie ma swój niepowtarzalny charakter. Dzielnica, w której ja mieszkam, to ta, w której mieszka dużo uchodźców z Somalii, Erytrei i Sudanu. Tam można się poczuć jak na Bronxie, wielu jest ciemnoskórych, wielu Filipińczyków, też dużo czasowych emigrantów ekonomicznych z Indii i Nepalu. I jest tak, że pan, który naprawia rowery na rogu, jest Sudańczykiem, sąsiedzi są Filipińczykami, a inni jeszcze sąsiedzi Hindusami. I oni jak wyjdą w szabat w strojach narodowych, to robi się bardzo kolorowo. Jest niedaleko mnie dzielnica Florentin – hipsterów, jest Jaffa, arabska dzielnica. I to jest naprawdę wszystko bardzo blisko siebie, taka różnorodność. W miejscu, gdzie mam swoją synagogę, miesza bardzo dużo Żydów z Francji, więc tam częściej słychać język francuski niż hebrajski. To jest taki świat w miniaturze.

Ty tak sobie trafiłeś do tej dzielnicy, czy to była przemyślana decyzja?

To była decyzja spowodowana czynnikiem ekonomicznym; znalazłem mieszkanie w bardzo dobrej cenie. Tel Awiw jest jednym z najdroższych miejsc świata. Więc jak już ktoś znajdzie odpowiednie mieszkanie, to się go trzyma. Jestem tu już drugi rok i przynajmniej przez następny rok się stąd nie ruszam. Mieszkanie jest świetnie usytuowane, a ja lubię być w centrum wszystkiego, lubię być blisko wszystkiego.

A jak Ty trafiłeś do Tel Awiwu? Rodzinę – wiem to z FB – masz w Polsce.

Są we Wrocławiu, mój brat był rabinem w Londynie, niedawno przeprowadził się na Maltę. A mój romans z Izraelem trwa od grudnia 2006; zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia. Najpierw wracałem do niego na coraz dłużej, potem wyemigrowałem, potem wróciłem.

Co mamusia na ten Izrael?

Mamusia na to: „JEDŹ”. Ojciec był bardziej zasadniczy. Powiedział, że być Żydem i gejem w Polsce, to nie jest łatwa sprawa i że lepiej, żebym wyjechał. Muszę ci powiedzieć, że bycie Żydem i bycie gejem w Tel Awiwie jest tak oczywiste, jak w Polsce być katolikiem i być blondynem. A bycie Żydem i gejem to moje dwie ważne tożsamości, ale nie jedyne. I bardzo nie lubię, jak ktoś mnie wkłada do pudełka.

Pytają cię Izraelczycy, jak to było dorastać w Polsce?

Pytali o obozy koncentracyjne, o getta, o Jedwabne, mówili: „a moja babcia pochodziła z Polski” albo pytali: „co z tym antysemityzmem”. Ja mówiłem: „słuchajcie, nie będę o tym rozmawiał, nie po to wyemigrowałem do Izraela, żeby z każdą nowo spotkaną osobą odbywać takie rozmowy i prostować mity”. Owszem, mówiłem, że stosunki polsko-żydowskie są bardzo skomplikowane, nie są białe ani czarne. I że jestem z Polski, i kropka. Ludzie bardzo lubią kategoryzować i upraszczać, stąd stereotypy. A ja nie mam cierpliwości na tłumaczenie, a ludzie są różni, są skomplikowani…

Ty jesteś takim otwartym gościem… Masz wrogów?

Mam paru wrogów, nie jestem ideałem, czasem zrobię coś głupiego. Coś chlapnę, popełniłem parę błędów w przeszłości, ale raczej większość ludzi mnie lubi. Jedną z moich zalet jest to, że dosyć łatwo nawiązuję kontakty z ludźmi, jestem ekstremalnym ekstrawertykiem, i to nie jest trudne.

Czy wy, Żydzi z Polski, trzymacie się tam razem czy nie koniecznie?

Tak, trzymamy się. Ale to niewielka społeczność. Ta emigracja Żydów młodych jest nieduża. Mam taką grupę, z którą się najlepiej rozumiemy – mamy podobne doświadczenia zarówno z Polski, jak i stamtąd. Wyemigrowaliśmy z Polski z własnej woli i jako dorośli ludzie, nie jako dzieci z rodzicami. Też znam ludzi ze starszej emigracji.

Z ’68 roku?

Większość Żydów z Polski nie trafiła wówczas do Izraela, trafili głównie do Szwecji, Danii, Stanów, chyba tylko 10 % przybyło do Izraela.

Polkę bez trudu wyłapujesz w Tel Awiwie?

Nie jest ich tak dużo. Czasami można ją pomylić z Rosjanką, ale musisz wiedzieć, że do Izraela w ciągu ostatnich 30 lat przyjechało około milion osób z byłego Związku Radzieckiego. Izraelczycy też popadają w takie koleiny, że jak ktoś ma niebieskie oczy i blond włosy, to automatycznie musi mówić po rosyjsku. Walczę z tym, mimo że jestem absolwentem, między innymi, rusycystyki. I jeśli ktoś z automatu zakłada, że mówię po rosyjsku, to ja mu odpowiadam… po hebrajsku. Z lekkim zniecierpliwieniem.

Hebrajski?

Uczyłem się go od literek, od 21. roku życia. I to nadal trwa. Nie znałem ani jednego słowa, ale mam talent do języków.

Ok, a Twoje pierwsze zetknięcie z pułtuszczanką Anetą?

Wiosna 2020. Założyłem taką grupę mającą wspierać ludzi z Polski, z nowej emigracji, którzy utknęli w Izraelu przez pandemię. Zostali odcięci od systemu wsparcia. Zafrira Malovany Shmukler, którą znalem z FB przez wspólnych znajomych, napisała mi, że jest taka dziewczyna Aneta i żebym do niej napisał. I tak od słowa do słowa i Aneta zaprosiła mnie do siebie na kolację, u niej i u Gila zaczęliśmy się spotykać na sobotnich wieczorkach. Potrafiło tam być i kilkanaście osób – polskojęzycznych i przyjaciół. Ponieważ mieszka w Ramat Gan, zaczęliśmy nazywać to miejsce Ramat Gang, a Anetę szefową. A Gil? Ja uwielbiam Gila i chociaż Aneta jest szefem, on jest szarą eminencją.

A Pułtusk?

Jestem w nim pierwszy raz. Przepiękny rynek, zamek. Bardziej mi zależało na współczesnym obrazie miasta niż przedwojennym. Może dlatego, że ostatnio robiłem wycieczkę śladami korzeni. I kiedy moi znajomi Izraelczycy przylatują do Polski, mówię im: ZOBACZCIE POLSKĘ WSPÓŁCZESNĄ, nie jedźcie tylko na groby i do obozu. Ja się cieszę, jak ktoś zachwyci się rzeką, przyrodą, pierogami, malinami. Na tym możemy zbudować mosty, nie na zapiekłości, bo oba kraje są uparte, zapatrzone w siebie i przekonane o tym, że ich kraj cierpiał najbardziej.

Wojna, HOLOCAUST, zniszczyły Twoją rodzinę?

Tak, większość rodziny. Ja przyjechałem tu z misją. Mój dziadek skończyłby w tym roku sto lat. Niedawno obchodziliśmy 14. rocznicę jego śmierci. Bardzo go kochałem. Pojechaliśmy z kuzynem, siostrą mojego taty i z moim tatą do miejsca jego urodzin, do Chełma Lubelskiego i do takiego małego miasteczka, sztetla, skąd pochodziła rodzina dziadka. Byliśmy w szkole, w której dziadek uczył się kilkadziesiąt lat temu. Doznawałem tam dziwnego de ja vu. Bo widzisz, każdy most porównujemy do pierwszego mostu swojego dzieciństwa, a każdą rzekę do tej pierwszej zobaczonej w dzieciństwie. I ja teraz wiem, jaka była rzeka, jaki był most i jakie były widoki… Mieszkam w Tel Awiwie, ale kiedy myślę park, to widzę park SZCZYTNICKI we Wrocławiu, bo to jest pierwszy mój park, a rzeka to Odra. Dlatego chciałem zobaczyć miejsca, w których wzrastał mój dziadek. I chciałem ci powiedzieć, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu jest po coś, ma głębszy sens. Jak 5 lat temu odwiedzałem dziadkowe rejony, to jadąc ze znajoma, bibliotekarką z Chełma, poprosiłem ją, byśmy zatrzymali się w dwóch miejscach. Potem okazało się, że to są te dwa miejsca związane z moim dziadkiem.

Jakich ludzi oprowadzasz po Tel Awiwie?

Jestem najmłodszym licencjonowanym polskojęzycznym przewodnikiem po Izraelu. Oprowadzam też grupy angielskojęzyczne, różne. To dla mnie odskocznia. Jak oprowadzam Polaków po Izraelu, to oni pytają o tysiąc lat historii polsko-żydowskiej, a jeśli Portugalczyków, to oni pytają o IZRAEL. Portugalczycy nie zadają mi pytań o Jedwabne, o ratowaniu Żydów… W Jerozolimie Polacy pytali mnie o… Majdanek.

A Ty się skrzywiłeś?

Nieraz się krzywię, ale najczęściej zmieniam temat.

My Polacy jakoś się różnimy od innych grup narodowościowych?

Ubiorem, ale też rysami twarzy. Grupy pielgrzymów rozpoznasz z daleka. Hmm… Chcę wybrnąć z tego z twarzą…

A Ty jesteś POLAKOŻYD czy ŻYDOPOLAK?

To i to. Ja podkreślam, że jestem z Polski.

Nostalgia?

Moja największa wiąże się z kulinariami. Na szczęście mam takie delikatesy o nazwie MAMA, gdzie można kupić sery pleśniowe, musztardę, ogórki kiszone, nalewkę babuni – wszystko polskie i smuteczki odchodzą.

A ty w ogóle gotujesz?

Wolę zjadać i myć naczynia.

A jak przyjeżdżasz do Polski, to o co prosisz mamę?

Kup polski twaróg!”.

I zrób pierogi!

Nie. Moja mama w życiu nie zrobiła pierogów i nie zrobi. Moja mama, gdyby mogła się przeprowadzić do pięciogwiazdkowego hotelu, zrobiłaby to od razu. Moja mama uważa tak, jak ja – gotowanie jest fajne, ale raz na miesiąc, jako hobby, ale nie codziennie.

A Twoja rodzina jest religijna?

Ja jestem konserwatywny, mój brat reformowany, a ojciec kompletnie niereligijny w żadnej religii.

O czym w ogóle nie mówiliśmy?

Że Polska jest wspaniałym krajem na wakacje, ale nie chciałbym tu mieszkać. Odpowiada mi mentalność śródziemnomorska, ludzie, którzy się uśmiechają na dzień dobry na ulicy i gadają ze sobą w kolejce. No i nie lubię polskiej zimy.

Zdjęcia pochodzą z FB Jana

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *